Z Schroniska PTTK „Szwajcarka” na Wołek

Dziś w piękny, sobotni poranek ruszyłem w kierunku Szwajcarki. Chciałem jak najmniej jechać drogami asfaltowymi, więc do schroniska postanowiłem dostać się przez Pisarzowice i objeżdżając Dolomity wyjechałem w Strużnicy. Przed samą Przełęczą Karpnicką skręciłem na drogę prowadzącą bezpośrednio do schroniska. W ramach zabawy #kręćpoksiążkę zostawiłem w schronisku książki i zajadałem śniadanko na ławeczce 🙂 Niespodziewanie zajechał do mnie Łukasz i postanowiliśmy wspólnie pokręcić drogę powrotną. Dla urozmaicenia dzisiejszego dnia trasę zaplanowaliśmy przez Wołek 898 m n.p.m. Czekała nas tu ciężka wspinaczka. Po krótkim odpoczynku pozostało nam tylko zjechać na Przełęcz Rędzińską skąd szalonym tempem przelecieliśmy przez Pisarzowice i wróciliśmy do domów.


  • Data wyjazdu: 03.06.2017
  • Dystans: 43,4 km
  • Czas przejazdu: 2g:47m:41s

Ostatni dzień astronomicznej zimy

Jutro wiosna, przynajmniej ta astronomiczna 🙂 Zachęcony porannymi promieniami słońca udało mi się dzisiaj zwlec z wyrka na rower. Stawiam się w umówionym miejscu i już dalej razem z Łukaszem kręcę w kierunku Pisarzowic. Słońce pięknie świeci, za to wiatr bezlitośnie szaleje. Walcząc z bardzo silnymi podmuchami dojeżdżamy do Pisarzowic. Tu zaczyna się pierwszy duży podjazd przez Czarnów do „Czartaka”. Poprzednia próba podjechania tu zakończyła się fiaskiem, dziś się udało. Pierwszy raz na rowerze szosowym wspinaczka do „Czartaka” dała mi nieźle popalić. Odsapnęliśmy trochę i teraz przed nami zasłużony zjazd do Pisarzowic. Rozkręcony już dosyć mocno zasugerowałem, że moglibyśmy podjechać jeszcze jedną małą górkę. Takim oto sposobem znowu sapię i stękam wspinając się na Przełęcz Rędzińską. Na górze kilka fotek, bo widoki z tego miejsca zawsze są niesamowite. Teraz spokojnie przez Ciechanowice, Wieściszowice i Marciszów wracamy do Kamiennej Góry. Mam nadzieję, że ta astronomiczna wiosna od jutra zapoczątkuje już naprawdę przyzwoitą pogodę na rowerowe wojaże …


  • Data wyjazdu: 19.03.2017
  • Dystans: 35,7 km
  • Czas przejazdu: 2g:00m:47s

rower szosa sensa romagna bikes czartak przełęcz rędzińska rower szosa sensa romagna bikes czartak przełęcz rędzińska rower szosa sensa romagna bikes czartak przełęcz rędzińska

Rowerowo zimowo #12

Często narzekałem, że ta zima taka szara, bura i bez śniegu. No to mam! 😉 Od dłuższego czasu codziennie prószy śnieg, temperatura oscyluje w okolicach 0. Na dworze jest biało, poza breją, która przeważnie zalega na drogach.

Dziś razem z Łukaszem postanowiliśmy pośmigać po śniegu. Planowaliśmy pojechać do Szarocina, żeby tam poszaleć po lasach. W drodze jednak musieliśmy zmienić trasę, bo wjazd do lasu był raczej bezcelowy. Odbiliśmy zatem w kierunku Pisarzowic gdzie rozpoczęliśmy śnieżną wspinaczkę do Czarnowa. Dotarliśmy do skrzyżowania lecz dalsza jazda w kierunku Czartaka nie miała sensu. Drogi praktycznie nie było widać a po próbie przejechania kilkudziesięciu metrów wylądowałem w zaspie. Nie pozostało nam nic innego jak wrócić po własnych śladach do domu. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na przystanku autobusowym na gorącą herbatkę z termosu.


  • Data wyjazdu: 15.01.2017
  • Dystans: 21 km
  • Czas przejazdu: 1g:29m:38s

15-01-2017-rowerowo-zimowo13-img01 15-01-2017-rowerowo-zimowo13-img02

Jeden dzień – 4 szczyty. Sokolik, Skalnik, Zadzierna i Královecký Špičák

Jeden dzień – 4 szczyty. Taki był plan na dziś. I udało się, nawet z bonusami, ale o tym za chwilę … 🙂

Przed godziną 7 wyruszam z Łukaszem na nasz dzisiejszy „szczytowy maraton”. Pierwszy na liście jest Sokolik (642 m n.p.m.). Jedziemy zatem spokojnie w kierunku Trzcińska. Mijamy Miedziankę, Janowice Wielkie i z Przełęczy Karpnickiej zaczynamy wspinaczkę w kierunku naszego pierwszego szczytu. Pod Sokolik udaje się nam dotrzeć bez większych problemów. Oczywiście, kilka krótkich odcinków zmusiło nas do podprowadzenia, ale nie było tragedii. Tu też robimy sobie pierwszą przerwę na posiłek.

Kolejny szczyt na który się kierujemy to Skalnik (945 m n.p.m.). Najpierw jednak czekał nas okrutny podjazd w Strużnicy. To była moja zeszłoroczna „ściana płaczu” która strasznie mnie „zmasakrowała” w ubiegłym sezonie. Dziś jednak pełny zapału i z mocą w nogach podjechałem bez większych problemów. To chyba najbardziej strome wzniesienie w najbliższej okolicy. Podjazd ten jest najbardziej stromym z jakim dane było mi do tej pory się mierzyć. Dalsza droga na Sokolik nie był „usłana różami”. W pewnym momencie dotarliśmy na szlak, który nie nadawał się do jazdy. Nie mając żadnego wyjścia, klnąc pod nosem, pchaliśmy po głazach i korzeniach nasze „rumaki”. Po około godzinie taszczenia rowerów dotarliśmy do drzewa z tabliczką Sokolik. Zajechaliśmy jeszcze na punkt widokowy na Ostrej Małej i lasem skierowaliśmy się w kierunku Czarnowa. Teraz czekał nas szalony zjazd koło Kopalni dolomitu w Rędzinach i przez Pisarzowice.

Trzeci, przed ostatni szczyt na naszej liście to Zadzierna (724 m n.p.m.). Dojechaliśmy więc do Paprotek i wjechaliśmy na szlak prowadzący na nasz szczyt. Niestety znowu musieliśmy uznać wyższość natury nad naszą kondycją i umiejętnościami. Sapiąc i klnąc na to, że wpadliśmy na taki genialny plan, brnęliśmy mozolnie w kierunku Zadziernej. Widok rozpościerający się z tego miejsca jest naprawdę przepiękny i wynagradza wszelkie trudy związane z dotarciem w to miejsce.

Ostatni szczyt na dziś to Královecký Špičák (881 m n.p.m.). Mocno zmęczeni, mieliśmy nietęgie miny na myśl o tym ostatnim, wcale nie najłatwiejszym podjeździe. Cele to cele, nie wolno z nich rezygnować. Z zaciśniętymi zębami rozpoczęliśmy ostatnią wspinaczkę. Niecały kilometr od szczytu znajduje się tabliczka informująca, że komu uda się wjechać na Královecký Špičák bez zatrzymywania jest królem. Ostatnim razem nie dałem rady. Nie bardzo wierzyłem, że dziś uda mi się dokonać tego wyczynu, biorąc pod uwagę, że byłem już mocno zmęczony. Jakie było jednak moje zdziwienie, gdy okazało się, że bez większych problemów,  wjechałem na sam szczyt… Jestem Królem Královeckiego Špičáku 🙂 To było piękne udekorowanie naszych dzisiejszych szalonych wyczynów !! Cztery szczyty w jeden dzień. Wspólnie z Łukaszem udało się nam zrealizować kolejny tegoroczny cel rowerowy.


  • Data wyjazdu: 24.09.2016
  • Dystans: 92,5 km
  • Czas przejazdu: 6g:52m:38s

24-09-2016-4szczyty-sokolik-skanik-zadzierna-kralovecky-spicak-img02 24-09-2016-4szczyty-sokolik-skanik-zadzierna-kralovecky-spicak-img04 24-09-2016-4szczyty-sokolik-skanik-zadzierna-kralovecky-spicak-img05 24-09-2016-4szczyty-sokolik-skanik-zadzierna-kralovecky-spicak-img09 24-09-2016-4szczyty-sokolik-skanik-zadzierna-kralovecky-spicak-img12 24-09-2016-4szczyty-sokolik-skanik-zadzierna-kralovecky-spicak-img16 24-09-2016-4szczyty-sokolik-skanik-zadzierna-kralovecky-spicak-img22 24-09-2016-4szczyty-sokolik-skanik-zadzierna-kralovecky-spicak-img24 24-09-2016-4szczyty-sokolik-skanik-zadzierna-kralovecky-spicak-img26

Przez kamieniołom „Rędziny” do Schroniska PTTK „Szwajcarka”

Dziś bardzo udana wycieczka. Może nie taka długa jak Łukasza, ale bogata w atrakcje 🙂 Pobudka po godzinie 5-tej i ruszam w kierunku Pisarzowic, by tam wspinać się w kierunku kamieniołomu „Rędziny” gdzie wydobywany jest dolomit. Jeździłem po tych okolicach już wielokrotnie, ale nigdy nie pokusiłem się o wjazd na teren samej kopalni. Do dzisiaj. Z nadzieją, że strażnik albo śpi albo uzna, że nie wywiozę w kieszeniach zbyt dużo cennego kruszcu, wjechałem na teren kamieniołomu. Nikt mnie nie zaczepił, nie przeganiał i nie kazał opróżniać kieszeni. Mogłem zatem spokojnie objechać prawie całą kopalnie.

Po wytrzepaniu pyłu z butów i skarpetek pokręciłem żółtym szlakiem, którym dojechałem do Rozdroża pod Bielcem. Teraz w nagrodę czekał na mnie fantastyczny zjazd. Jest on jednak tak stromy, że ciężko mówić tu o frajdzie z zjeżdżania. Trzeba naprawdę cały czas trzymać palce na klamkach hamulców. Natomiast podjazd tą ścieżką to nie lada wyzwanie !!

W końcu dojechałem do Karpnik. Skręciłem w żółty szlak, którym dojechałem do Schroniska PTTK „Szwajcarka”. Trzymając się tego koloru dotarłem do stacji PKP w Trzcińsku. Wiele się tu zmieniło od czasu kiedy byłem tu ostatni raz… Tu też zaczyna się szlak niebieski, który wśród pól doprowadził mnie do Radomierza i skrzyżowania na Janowice Wielkie. Droga do tej miejscowości praktycznie cały czas z górki i po prostej. Na rogatce kolejowej krótka przerwa przed szlabanem. Podjazd do i przez Miedziankę udał mi się całkiem sprawnie i bez większej zadyszki. W Ciechanowicach pojechałem trochę inną drogą, by wyjechać w dalszej części Marciszowa. Do domu wróciłem drogą nr. 5, trochę zmęczony ale jeszcze głodny kilometrów 🙂


  • Data wyjazdu: 02.07.2016
  • Dystans: 51 km
  • Czas przejazdu: 3g:00m:04s

02-07-2016-przez-kamieniołom-redziny-do-szwajcarki-img01 02-07-2016-przez-kamieniołom-redziny-do-szwajcarki-img04 02-07-2016-przez-kamieniołom-redziny-do-szwajcarki-img09 02-07-2016-przez-kamieniołom-redziny-do-szwajcarki-img11 02-07-2016-przez-kamieniołom-redziny-do-szwajcarki-img13 02-07-2016-przez-kamieniołom-redziny-do-szwajcarki-img16 02-07-2016-przez-kamieniołom-redziny-do-szwajcarki-img19